środa, 29 kwietnia 2015

Miłość zabija cz.12

Przepraszam Was bardzo.Wiem,że powinnam dodać już dawno kolejną część.Niestety trochę ciężko jest pisać następne części opowiadania kiedy co innego zaprząta moją głowę.A tym czymś są moje oceny.Mam mało czasu na poprawienie ich.Niestety zaniedbałam naukę.Poza tym trudno jest też pisać kiedy nie wiadomo co się dzieje z własnym zdrowiem,kiedy może grozić Ci szpital.Naprawdę przepraszam za to,że Was zaniedbałam.
Dodaję dzisiaj kolejną część.Trochę niedokończona
,ale dodaję.
_______________________________

Nie wiem jak czują się inne dziewczyny w takich sytuacjach.Nie wiem czy tylko ja mam takie szczęście i zaszczyt brania udziału  w takich atrakcjach,ale za to wiem jedno,wiem jak ja się teraz czuję.Moje serce rozsypało się na miliony małych kawałeczków,zaczęły mnie piec oczy,a chwilę później poczułam jak słone łzy płyną mi po policzkach,czułam nie tylko złość,ale i rozczarowanie.Głupia myślałam,że będzie już dobrze.Nie wiem czy powinnam biec,nie wiem czy powinnam iść.Brakowało mi już sił na to wszystko.Szłam po prostu.Zanim odeszłam usłyszałam jeszcze ciche "I tak będziesz jeszcze moja".Osobą wypowiadającą te słowa był Nathan.To mnie jeszcze bardziej dobiło.To Nathan,a on nigdy nie odpuszcza.Zaczęłam biec oglądając się za siebie.Chciałam być jak najdalej stąd.

Wszystko spiepszyłem.Po jaką cholerę wchodziłem w ten układ? Nie dość,że zraniłem ją,osobę,którą kocham,to jeszcze samego siebie.
Są dwie opcje.Albo teraz za nią pobiegnę albo zajmę się Nathanem.Pierwsza opcja wydawała mi się bezsennsowna.Przecież ona i tak nie będzie chciała ze mną gadać,zwłaszcza teraz.Przecież teraz nie ma ochoty nawet na mnie patrzeć,a Nathanowi przyda się lekcja.Przydałoby się wytłumaczyć mu to i owo,a że teraz jest najbardziej odpowiedni moment,to z chęcią osobiście się nim zajmę.
-Ej stary!Chodź no tutaj!
Zdezorientowany Nathan nie wiedział o co tu chodzi.W końcu zdecydował się i zaczął zmierzać w moją stronę.
-Wiesz..jest sprawa.Powinienem na ciebie bluzgać czy coś,ale skoro znamy się od dziecka to załatwimy to po przyjacielsku.
I znów stał zdezorientowany.Wykorzystałem  to i rzuciłem nim.Wylądował kawałek dalej.Wściekł się i ruszył z pięściami na mnie.Zacząłem się durnie uśmiechać,choć w duchu nie byłem taki spokojny.Targały mną silne emocje.Zdecydował się wykorzystać zdolności bokserskie.Nie zdążyłem zatrzymać jego pięści.Dostałem prawy sierpowy.To wystarczyło,żeby zaczęła się prawdziwa walka.Skoro on to wykorzystuje,to dlaczego ja miałbym tego nie zrobić? Też znam tą dyscyplinę sportową.

Chwilę wcześniej dobiegłam do domu.Anabell nie wiedziała o co chodzi kiedy zapłakana wpadłam do domu.Zostawiłam ją na dole zdezorientowaną i zamknęłam się w swoim pokoju i zaczęłam płakać.Nadal cała ta sytuacja do mnie do końca nie dotarła.Mam nadzieję,że bardzo szybko minie ten stan bo to jakaś okropność.
Niedługo  po tym jak zamknęłam się w swoim pokoju zaczął się ktoś odbijać.Okazało się,że to Anabell.Nie chciałam z nikim rozmawiać.Przełamałam się dopiero wtedy kiedy usłyszałam trzęsący się głos.Zrozumiałam,że martwi się o mnie.Zdecydowałam się odezwać.Nie ruszyłam się z miejsca.Próbowałam tylko nabrać siły,aby ją poinformować,że chcę odpocząć.Jednak nie zdążyłam w końcu tego zrobić bo ktoś zaczął walić pięściami w moje drzwi.Wiadome było jednak,że to nie Anabell,tylko ktoś inny.Zdecydowałam się podejść do drzwi.W przeciwnym razie w niedługim czasie mógł by zostać poważnie uszkodzone lub rozwalone.
Położyłam rękę na klamce,a następnie zaczęłam powoli je odkluczać.Kiedy osoba znajdująca się po tamtej stronie usłyszała dźwięk zamka hałas ucichł.Chwilę po tym dowiedziałam się kim była ta osoba.Do środka wpadł wściekły Philip.Nie krzyczał ani nic.Widząc mnie w opłakanym stanie jego twarz złagodniała,a jego ramiona zamknęły mnie w szczelnym uścisku.To już kolejny raz kiedy przez Victoera płaczę,a on jest przy mnie i mnie pociesza.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć..

4 komentarze:

  1. Jezu. Zapomniałam o tym dawno, wróciłam i dokończyłam co czytalam. Tyle się stało ;o! Czek już na kolejną część ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło,że jednak sobie przypomniałaś i wróciłaś :)
      Mam nadzieję,że podobają Ci się posty pisane przeze mnie i,że będzie tak dalej.
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Jasne, kocham to opowiadanie! Jezu, że ten cały romans to była gra!

      Usuń