środa, 2 lipca 2014

Miłość zabija cz.5

Obudziłam się o 12.00. Nie dziwię się, wczoraj wróciłam późno. Podniosłam się z łóżka, ale szybko opadłam. Czułam się okropnie, myślałam że zaraz głowa mi pęknie. Wypiłam tylko kilka drinków, ale jak dla mnie na pierwszy raz to za duża ilość. Nie mam siły, ale muszę w końcu wstać bo jeszcze w końcu moi kochani rodzice się mną zainteresują.
Niechętnie, powoli wstałam i poszłam do garderoby. Chwilę myślałam co ubrać. Postawiłam na  : koszula jeansowa z rękawem 3/4, czarne leginssy, czarne convers'y i mój zawsze noszony naszyjnik. Zastanawiałam się czy robić jakiś makijaż. Zdecydowałam że zrobię, ponieważ u mnie brak makijażu, nawet lekkiego dla innych oznacza że musiało się coś stać. Maluję się codziennie od 3 lat, nie zależnie od dnia i tego czy jestem w domu czy też gdzieś wychodzę, zawsze. Dlatego nie dziwię się im.
Postawiłam na lekki make up : nałożyłam podkład, rzęsy pomalowałam maskarą, usta błyszczykiem, policzki różem.
Zeszłam na dól. Tradycyjnie wszyscy siedzieli już przy stole, a Anabell podawała śniadanie. Rzuciłam tylko krótkie "Cześć" na przywitanie i usiadłam do stołu. Chwilę później Anabell podała mi mój posiłek. Liczyłam że zjem śniadanie w ciszy, ale pomarzyć tylko sobie mogłam. Nie minęły nawet dwie minuty, a Aria się odezwała. Zauważyłam że rano zawsze tylko my dwie się odzywamy. Leon nawet nie próbuje zacząć jakiejkolwiek rozmowy, a Anabell w tym czasie wywiązuje się ze swoich obowiązków.
-Jak było na randce?
Na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru się uśmiechnęłam. Nie liczyła się dla mnie nawet obecność Natana, liczyło się tylko dla mnie to że Victoer się mną w ogóle zainteresował, że spędziłam z nim wspólny wieczór i to że to właśnie mnie wybrał na swoją dziewczynę. Gdy zorientowałam się że Aria niecierpliwie na mnie spogląda i czeka na moją odpowiedź, szybko powróciłam na ziemię.
-Nawet okey.
Mowiąc to nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu.
-Katii? Jest może coś co chciałabyś mi powiedzieć, albo coś czego nie wiem?
Nie kryjąc podekscytowania zapytała. Jak ona dobrze mnie zna.
-Możee.
-Katii..
-Jak zjemy to pogadamy.
Uśmiechnęłam się do niej, podczas kiedy ona będzie przeżywała przez głupie 10 minut katusze po to aby się czegoś tylko nie zapytać. Wiem że jestem wredna, no ale ktoś czasami musi. Mówiąc 10 minut, trafiłam w dziesiątkę. Po upływie 10 minut zjadłyśmy śniadanie i wiedziałam że teraz zaczniem się "przesłuchanie". Gotowa na jakiekolwiek pytania usiadłam na kanapie w salonie. Jednak nie usłyszałam żadnego pytania wychodzącego z ust Ari kierującego się do mnie, zobaczyłam tylko Arię wyczekująca aż sama zacznę opowiadać.
-Okey. Co chcesz wiedzieć?
-Po 1 dlaczego piłaś alkohol czego nigdy nie robiłaś, a po 2 wszystko z wczorajszego wieczoru.
W połowie zdania się uśmiechnęła. Opowiedziałam jej wszystko, a na sam koniec to że jestem..
-Jesteś z Victoerem?! Gratuluję kochana! Kiedy go poznam?
Nie mogłam już się powstrzymać od uśmiechu, tak samo jak Aria pomimo to że głowa mi pękała.
-No nie wiem.. nie wiem.
Zaczęłam się śmiać, a Aria udawała naburmoszoną małą dziewczynkę. Przytuliłam się do niej.
-Pogadam z nim i zobaczę co się da zrobić.
Dobra kochana, zbieramy się jeżeli mamy dzisiaj zaliczyć miejsca na naszej liście. Ty zbieraj się z Leonem, a ja idę poszukać Charles'a.
-Okey.
-Widzimy się za 20 minut w samochodzie.
Jak mówiłam, tak zrobiłam. Po 20 minutach siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy w pierwsze miejsce na naszej liście. Zaliczyliśmy prawie wszystkie punkty z listy wyznaczone na dzisiaj. Zostały nam tylko dwa puntkty m.in. dwa wielkie centa handlowe. Oczywiście, gdy Aria zobaczyła co jest na tej liście, była gotowa od razu wszystko rzucić i nawet teraz na pieszo pójść tam. Ona w prost kocha zakupy. Gdy podjechaliśmy pod centrum handlowe i Charles zaparkował na parkingu Aria wybiegła z samochodu i pobiegla do centrum handlowego. Ja z Leonem tylko się zaśmialiśmy i poszliśmy znacznie spokojniej od Ari do środka. Wchodząc tam popełniłam błąd, ponieważ ból głowy tylko się wzmocnij. Zastanawiałam się czy czasami aby nie zawrócić, ale nawet nie zdąrzyłam dobrze się zastanowić i Aria pociągnęła mnie za rękę do jakiegoś sklepu.
"No to nici z ucieczki"
Aria pokazywała mi i Leonowi co jej się podoba, w czym jej zdaniem bym wyglądała sweeta'śnie jak to ujęła i co na pewno przymierzy. Latała jak szalona po tym sklepie. W końcu na chwilę się uspokoiła bo po wyborze "paru" jak to ujęła, ciuchów musiała zapłacić za nie. W rzeczywistości te "pare" ciuchów to 7 sukienek, tyle samo par szpilek, leginsy, koszule z rękawami 3/4, spódniczki i bokserki. Aria ma trochę inne podejście do życia i pieniędzy, ale pomimo to nie jest jakąś nadętą dziewczyną i za to właśnie kocham ją jak siostrę.
Pod koniec naszych zakupów usłyszałam dźwięk wiadomości, po chwili okazało się że napisał do mnie Victoer.
" Siemka mała. Jak tam po wczorajszym wieczorze? "
"Głowa mi pęka :D ale to nic. "
"Spotkamy się dzisiaj?"
"No nie wiem..nie wiem.."
":( "
"Ale głuptas z Ciebie :**. Jasne że tak!"
"To kiedy? :**"
"Jestem teraz na zakupach z przyjaciółką i jej chłopakiem, ale niedługo wracamy. Więc jeżeli nie przeszkadza Ci troszkę późna pora to gdzieś tak 17.30."
"Okay. Gdzie się spotykamy?"
"A co proponujesz?"
"Park. Tam gdzie się poznaliśmy. Pasuje Ci?"
"Jasne. Będę czekać. :**"
Nie czekając na odpowiedź szczęśliwa schowałam telefon. Nawet nie wiedziałam że Aria już skończyła swoje zakupowe szaleństwo i się mi przygląda. W końcu ciekawa zdecydowałą się zapytać:
-Z kim tak pisesz? Co Ty tak bardzo szczęśliwa?
-A nikimmm..
-Jasne..jasne.. To z kim?
-Victoer do mnie napisał i się zapytał czy się spotkamy dzisaj.
-Rozmiem że się zgodziłaś.
-No raczej, nie inaczej.
Zaśmiałyśmy się obie.
-Dobra koniec już tych zakupów. Wracamy.
Aria zdawała być trochę niezadowolona.
-Dziewczyno. Serio? Nakupiłaś tyle tych rzeczy i jeszcze Ci mało?
Zaśmiał się Leon, a Aria złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.
-Dobra. Idziemy moje gołąbeczki.
Ci tylko się zaśmiali i ruszyli razem ze mną do samochodu. Leon targając jej "małe" zakupy musiał włożyć sporo wysiłku.
Charles odwiózł moją przyjaciółkę i jej chłopaka do mojego domu, a mnie zawiózł tam gdzie go prosiłam czyli na miejsce spotkania z Victoerem. Byłam tam przed czasem, więc usiadłam na ławce, dokładnie tej przy której go poznałam. Nagle ktoś do mnie podszedł od tyłu i zakrył oczy.

1 komentarz: